Zayn i Martin

Zayn i Martin
Malikowa^^

sobota, 28 grudnia 2013

ROZDZIAL 9 :
Martin..czy wyjdziesz za mnie?
-nie wiedzialam co mam odpowiedzieć... miałam mieszane uczucia kochałam go,nawet bardzo ale mogłam mu zaszkodzić , mam złą przeszłość nie byłabym dobrą żona....
Martin:słuchaj ja.. ja
Zayn:poprostu to powiedz...
Martin:Zayn ja cie kocham... i i wyjde za ciebie! 
Zayn:kocham cię!
Nie wierzę w to co przedchwilą się wydażyło.. to był chyba najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Zayn mnie pocałował , włożył pierścionek na palec i wziął na ręce... ja tylko kiwnełam twierdząco, położył mnie na łóżko. Oboje czuliśmy się jak w niebie.... to było niedoopisania. Razem z Zaynem obudziłam się jakoś po 11. pierwszy raz się tak wyspałam. Byłam obolała ponieważ nie wszystki rany jeszcze się zagoliły , a to co się działo w nocy... było po prostu ... to było tak przyjemne. Myśle że Zayn też czuje ból , ale gdy jesteśmy razem nic się nie liczy prócz nas i tego co czujemy do siebie.Zayn jeszcze spał. Postanowiłam że wstane i zrobie nam kawy i śniadanie do łóżka mojemu narzeczonemu. Tak też zrobiłam,zeszłam na dół gdzie nie było już nikogo , pewnie postanowili pojechać już do swoich domów. Zabrałam się do robienie tostów z serem które potem ozdobiłam ketchupem smarując go w kształcie serduszek. Gdy zaczęłam parzyć kawe poczułam jak ktoś łapie mnie za pośladki a potem jedzie w góre , odwróciłam się, nie był to kto inny jak Zayn . Odwróciłam się do niego a on podniosł mnie lekko w góre , delikatnie całując moje czoło.
Zayn:jak się spało kochanie?
ja:bardzo dobrze....
Zayn: no mi też.. widzę że szykujesz nam sniadanko?
ja:wiesz chciałam ci zrobić sniadanie do łóżka ale jakos tak nie wyszło-powiedziałam całując go w polik
i chyba jest już gotowe.
Usiadłam z zaynem przy stole , zaczelismy się karmić tostami i kawą . Z boku musiało to smiesznie wyglądac jak nie trafiając mi do buzi obsmarował się i mnie ketchupem . Byłam bardzo szczęsliwa... nie wiedziałam że to wszystko się tak potoczy. To moje szare nudne życie.
Po śniadaniu chciałam zmyć ale Zayn mi na to nie pozwolił , zrobił to za mnie a ja w tym czasie poszłam się przebrać. Tak tak PRZEBRAĆ zayn miał dla mnie jeszcze jedną niespodzianke razem z pomocą Eleanor kupił mi nowe ciuszki , i pewnie dlatego zeszłego wieczoru troche pytał się jaki jest mój styl . Miałam też kosmetyki i biżuterie. Byłam mu za to bardzo wdzięczna . Ubralam się w to :
lubiałam czarno-białe ubrania. Z różnymi cwiekami,krzyżami i gwiazdkami.
Gdy już byliśmy gotowi poszliśmy na krótki spacer. Zayn zabrał mnie do parku , ale było bardzo romantycznie , tak właściwie nic mi więcej nie było trzeba, my i długie rozmowy o wszystkim i o niczym... siedzieliśmy tak bardzo długo asz zobaczyłam pewnego faceta który szedł koło nas. Rozpoznałam go był to jeden typek z tych z burdelu. Przy ostatniej wizycie to właśnie znim musiałam się kochać za pieniądze... ale wybiegłam już po 3o min. teraz zbliżł sie szybszym krokiem. I niestety zauważył mnie i Zayna.
ten typek:Ooo kogo ja tu widzę! czy to nie szanowna suczka która uciekła mi tamtej nocy..? zapłaciłem ci zdziro! a ty sobie uciekłaś! teraz mi słono zapłacisz!
Zayn:ej uważaj sobie na słówka! ona jest moja i tylko moje , cokolwiek robiła już do tego nie wróci i ty jej do tego nie zmusisz!
tk:ojojoj ty mi tania gwiazdeczko tego nie zabronisz! jesteś o 3 razy mniejszy o demnie!

Nie wiedziałam co mam o tym mysleć , bałam się że oni zaraz się pobiją...
nagle poczułam sie słaba.

środa, 25 grudnia 2013

 CZĘŚĆ NASTĘPNA
 Długo jeszcze myślałam , lada moment razem z Zaynem miałam wyjść ze szpitala , zastanawiałam sie co poczne , pewnie znowu wróci to samo nudne,nędzne i nic nie warte życie. Ubrałam się w jakieś szmaty poszłam się jeszcze upewnić że moge wyjść i wziełam moją torbe . Wyszłam... przechodząc przez ulice zatrąbił na mnie samochód..... lada moment mogłam zginąc. Jeżeli ten samochód by sie nie zatrzymał już bym nie żyła. Może było by lepiej.... Ale obejżałam się.Samochód zatrzymał sie tuż przy mnie , był to Louis i Eleanor pewnie jechali po zayna do szpitala , Eleanor wysiadła z samochodu
Eleanor:kochana co ty robisz
*nie odezwalam się tylko spojżalam na nią ze smutkiem w oczach
Eleanor:przecież nie możech iśc sama,nie możesz wrócić do starego życia,zayn cię kocha , chcesz żeby sie jeszcze bardziej załamał
Ja(Martin):nie moge mieszać w waszym życiu , nie wiem po co sie pojawiłam, pójde tam gdzie dotychczas przebywałam...... będe robiła to co przedtem
Louis: no nie wygłupiaj się! wszystkich nas to bardzo przerosło ale myśle że powinnaś porozmawiać z zaynem !
Martin: no dobrze......
Razem z nimi pojechałam kawałek , wysiedli lecz juz po 5 minutach wrócili z zaynem. w tym czasie myślałam dużo o tym żebywysiąść z samochodu ale nie , nie moge pokazać ze jestem taka słaba.
Dojechaliśmy pod dom  zayna,tam wszyscy już byli . weszliśmy.. louis przywitał się ze wszystkimi uśmiechem na twarzy tak samo jak Eleanor,ja weszłam wstydliwie z zmieszanymi uczuciami.Zayn rzucił torbe i poleciał do swojego pokoju , 
Martin:to nie miało sensu , ja lepiej pójde...
Liam:nie żartuj pobiegnij do niego , będzie dobrze,pogadacie i wszystko będzie dobrze.
Tak tez zrobiłam
poszłam do góry zapukałam.... po chwili odezwał się jeszcze słabym głosem zayn ''wejdz''
-przeszkadzam?
nie skątze-odpowiedział,
wiesz co Martin, powinniśmy se to wyjaśnić,jesteś czymś najpiękniejszym co przydażyło się w moim życiu,nie moge cię z niego wykreślić tak po prostu tylko dla tego że takie coś przytrafiło się w twoim życiu . nie żałuje ze spotkałem cię w tedy... ten tłum paparazii..pamiętasz nasze 1 spotkanie , jak było pięknie , potem dowiedzialem sie jak pracujesz. ale brak pożywienia zmuszał cię do tego
Ja cię kocham i nigdy nie przestane,czy chciałabyś reszte życia kontyunować ze mną ? mieszkając tu ze mną? będziemy mieli dzieci,dom i pupilka . będziemy życ tylko dla siebie.....Mam takie jedno pytanie dla ciebie...
Martin czy......

sobota, 7 grudnia 2013

 opowiadanie o zaynie część 7
-jest już lepiej państwo przyjaciele stracili bardzo dużo krwi ale żyją i będzie dobrze,nie mają narazie za dużo siły na jakieś rozmowy ale możecie do nich wejść ale na chwilke...
-dziękujemy panu -szybko odpowiedziała lekarzowi Eleanor 
weszli już do pokoju gdzie lerzała Martin i Zayn , usiedli pomiędzy dwoma łóżkami , Martin pierwsza otworzyła oczy , była bardzo obalała lekko spojrzała w bok gdzie leżał Zayn i wyłoniła jedną łze zamekając oczy..
-dlaczego?-Martin
-dlaczego to zrobiłaś-zapytała Eleanor
-dlaczego? wyłoniłam następne łzy.... po co do nich dzwoniłaś ... gdyby Zayn sie nie dowiedział...
-on to zrobił bo cię kocha-odpowiedział 
- po co mnie ratowaliście? popłakałam się i odwróciłam głowe i zamknęłam oczy...
-Martin!
-spokojnie proszę pana,myślę że ona powinna teraz odpocząć...
...
pojechali wszyscy do domu i nadal się nad wszystkim zastanawiali...
-czemu ona nam nie powiedziała..gdyby to ....wszystko było by lepiej-Liam
-a ty byś na jej miejscu powiedział? powiedział o czymś czego tak bardzo nie nawidzisz-odpowiedział mu Harry
-dobra chłopacy może coś zjemy i jeszcze pogadamy,na pewno jesteście głodni i zmęczeni-Eleanor

wszyscy siedzieli przed stołem w domu Zayna i jedli kanapki.W końcu przyszła godzina 20.00 wszyscy byli bardzo zmęczeni więc poszli wziąść prysznic i wszyscy zostali u Zayna gdyż było tam dosyć pokoi i poszli spać.
...następny dzień...
perspektywa Eleanor:
wstałam Louis jeszcze spał i chyba reszta chłopców też,poszłam do łazienki ubrałam dzinsy bluzke z napisem ''nigdy się nie poddawaj'' którą dostałam od louisa i spiełam lekko włosy i zrobiłam makijaż.Wszyscy to wszystko bardzo przeżyliśmy , postanowiłam zrobić śniadanie wszystkim . rozbiłam jajka i zrobiłam jajecznice , potem tosty zagrzałam wode i zrobiłam sobie kawe.do kuchni wszedł Louis
-hej kochanie.podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek i spojżał na moją bluzke którą ubrałam po raz pierwszy.
zjedliśmy śniadanie,po jakiś 10 minutach do kuchni weszła reszta i tez zjedli śniadanie i wypili kawe.Potem wszyscy pokolei zaczeli sie szykować.Gdy każdy był już ubrany postanowiliśmy pojechać do szpitala.Wsiadliśmy do samochodu Louisa i Harrego i jakoś w 2 grupkach dojechaliśmy
...w szpitalu...
wszyscy weszli do pokoju , Martin właśnie się przebudziła
cześć-powiedziała do nas
-hej kochana-podeszłam do niej i pocałowałam ją w czółko 
*koniec perspektywy Eleanor
...
-hej zayn , podeszli teraz wszyscy do zayna który się budził
-cześć wam -powiedział ze smutnym wyrazem twarzy
po chwili do sali wjechała pani ze sniadaniem.gdy już posiłek zjedli zayn chciał pogadać z Martin więc wszyscy sie pozegnali z zaynem i Martin i wyszli z sali.
długo rozmawiali między innymi dlaczego wszyscy to zrobiłi.Martin opowiedziała mu wszystko ze łzami w oczch...jak straciła rodziców po przyjezdzie tutaj,potem jak została sierotą i jak sobie radziła i jak...jak zarabiała.On miał w oczach łzy , tak długo rozmawiali , chyba do 18.00 zjedli nawzajem kolacje...
-jestem zmęczona zayn , dobranoc,kocham cię....
-ja ciebie też dobranoc<3
długo myslałam jeszcze...on potwierdził ''że mnie kocha''....